Sytuacja. Wchodzisz na jakikolwiek portal społecznościowy typu Facebook. Widzisz jakiegoś posta, na jakiejkolwiek grupie. Zwykły post, w którym ktoś wstawił czyjeś zdjęcie, najczęściej jakiejś celebrytki, która akurat pokazała dupę. W takiej sytuacji towarzyszy temu dopisek "czemu to coś istnieje?" albo "bolą mnie oczy, jak na nią patrzę" ewentualnie "o jaka dziwka".
Jestem pewna, że większość z nas natknęła się na takie lub podobne zobrazowanie niedorozwoju mózgu. W jednym z moich przypadków był to jakiś dzieciak, który naskakiwał na czyjąś piosenkę. Uważnie przeczytałam komentarze i podzieliłam ludzi na dwie grupy według własnego uznania na a) ludzi wyrażających subiektywną opinię i b) ludzi obrażających piosenkę/głos wokalisty/cokolwiek, do czego można się przyczepić.
No i co?
Kulturalnie chciałam napisać, że b) są idiotami i miło byłoby, jakby przestali "hejtować". Okazało się, że większość ludzi tak naprawdę nie ma pojęcia, jaka jest różnica pomiędzy opinią a "hejtem", co jest raczej przykrą sprawą. Co gorsza, jakby jeszcze było mi mało, nawet a) zaczęli szczekać, że mam problem i po co w ogóle się odzywam. Najrozsądniejszą rzeczą byłoby po prostu wyłączenie powiadomień, ale nie ukrywajmy, że wszyscy czasami mamy ochotę postawić na swoim w takiej sytuacji. Szczególnie, gdy to jest taki przypadek debilizmu, że aż się prosi o komentarz. I tak zrobiłam ja, z racji tego, że boli mnie patrzenie na takich wyrzutków społeczeństwa, a byłam w stu procentach pewna swego.
Niestety, ludzie a) i b) i tak nie chcieli odświeżyć trochę swojego myślenia, a ja straciłam czas i zdrowie. Wychodzi na to, że nie można poradzić sobie z nietolerancją, a szkoda, bo życie byłoby lepsze.
ABOUT THE AUTHOR
Moim drugim imieniem jest różnorodność, więc na tym blogu będą pojawiać się różne posty o różnej tematyce. Zapraszam!

0 komentarze